Akademia Foto Oko vs. państwowa uczelnia wyższa
Bez wątpienia, studium fotografii online tworzą zdolni fotografowie. Część z uczniów wybiera drogę zakończenia szkoły przez wykonanie pracy dyplomowej i zdanie egzaminu dyplomowego.
Część fotografów uczy się przez 12 miesięcy i kończy naukę na uzyskaniu absolutorium po zdaniu końcowego testu wiedzy z wszystkich przedmiotów. Bez względu na wybraną ścieżkę studenci
wykazują duże zaangażowanie i realizują z pasją zadania domowe lub własne projekty fotograficzne. W efekcie po zakończaniu nauki aktywny słuchacz posiada zbiór zdjęć, wykonanych w
trakcie nauki, które robią spore wrażenie na oglądających.
Realizacja prac domowych nie jest obowiązkowa i studenci mogą realizować swój całoroczny projekt, co jest bardziej korzystne,
niż wykonywanie masy prac zaliczeniowych, które na uczelniach państwowych studenci robią jedynie w celu zaliczania przedmiotu, ponieważ natłok zadanych prac nie pozwala na zrobienie
jednego projektu rocznie, tylko 3-8 na przysłowiową tróję. Wiele osób, które były aktywne, dużo fotografowały, uczestniczyły w konkursach fotograficznych i nie rzadko zdobywały laury,
po zdaniu egzaminu do państwowej uczelni zaprzestawały swojej działalności artystycznej z braku czasu. Liczył się odhaczony, zdany przedmiot, pracowania. Wykonywanie dobrych zdjęć
schodziło na dalszy plan. Takie działanie aż do zakończenia nauki powodowało brak czasu na realizację pracy dyplomowej z wyprzedzeniem. Na dyplom było niewiele czasu po zdaniu wszystkich
przedmiotów i uzyskaniu absolutorium. To są poważne wady polskiego szkolnictwa fotograficznego.
Fotograf z pasji trafiał do szkoły państwowej, by ta pasja zamieniała się nierzadko
w chęć szybkiego zaliczenia. No i po pasji... Teczka portfolio po państwowych studiach fotograficznych, często jest bardzo skromna i absolwenci szukają sobie innego zawodu.
Tak naprawdę, to niewielu absolwentów zostaje przy wyuczonym zawodzie. Warto ich poszukać i popytać, a z pewnością potwierdzą powyższe słowa.
System polskiego szkolnictwa jest skostniały i przestarzały. Pasjonat fotografii nie złamany chłodnymi ramami uczelni jest w stanie więcej osiągnąć od zmęczonego absolwenta renomowanej uczelni. Państwowe
uczelnie to nie tylko zestaw nieżyciowych zasad. Są tu również plusy. Jednak naukę i rozwój hamuje biurokratyczna machina. Bazując na tych smutnych doświadczeniach postanowiłem
Akademię Foto Oko oprzeć na nieco innych zasadach. Jak do tej pory udaje się to z powodzeniem.
Państwowa uczenia to około 10 profesorów, wykładowców, 20 studentów, bogate zaplecze,
relatywnie duże budżety. Akademia Foto Oko to internetowa szkoła fotografii z kilkoma prowadzącymi, kilkunastoma, czasem kilkudziesięcioma studentami. Mówiąc krótko, AFO to autorski
projekt kameralnej szkoły. Patrząc na efekty absolwentów państwowych uczelni wyższych i Akademii Foto Oko i porównując możliwości i nakłady finansowe z pewnością mogę stwierdzić,
że studenci AFO uzyskują wręcz fenomenalne efekty w porównaniu do kolegów z państwowej uczeni wyższej. Przy takich nakładach finansowych uczelnię państwową powinni opuszczać
geniusze fotograficzni. Jednak ci wybitni fotografowie często rezygnują z nauki, najczęściej z braku czasu i godzenia pracy zawodowej z formułą mało elastycznej formy nauki,
czy nawet lekceważenia terminów studentów przez uczelnię. Jednym słowem uczelnie państwowe mają swoje niezaprzeczalne zalety, jednak wiele osób jest rozczarowanych formą kształcenia.
Podam przykład. Jeden z moich profesorów, którego nota bene darzyłem sympatią, zadał wykonanie pracy zaliczeniowej na materiałach, które nie były dostępne w Polsce.
Jeden ze studentów zrealizował zamówienie dla sporej części grupy studentów i pojechał za granicę w celu zaopatrzenia fotografów w niezbędne materiały. Poza tym trudność wykonania
zadania był tak duża, że tylko kilka osób zrobiło to we własnym zakresie (ja wykonał zadanie samodzielnie i pracę trzymam do tej pory w swoim archiwum). Wiele osób zleciło to zadani
firmom aby zaliczyć przedmiot. Takich kuriozów było wiele i zdarzały się one na każdym kroku, ale to opowieść na inną okazję.